Potwór, który zjada staruszki

Hazardzistki przegrywają emerytury. Chcą tylko, írta: wnuczkowie przestali wdychać klej.

- Mamy największe kasyno na południe od Las Vegas - opowiadał nam Gaston, sprzedawca basenów, który jest zakochany w rodzinnym Rosario. - Chcecie dorobić do wyprawy?

Poszperaliśmy w internecie. Ostatnio wygrała 60-letnia babcia, która zainwestowała 20 peso i zgarnęła trzy milliony peso. A tak się złożyło, że akurat mieliśmy 20 peso. I rozpaloną wyobraźnię. Nie, nie przez wygraną, ale przez zwyciężczynię. Bo jak to, 60-letnia emerytka w kasynie?

Przy wejściu do City Centre Rosario stoi dwóch umięśnionych ochroniarzy. Obok napis, że największe kasyno w Ameryce Łacińskiej mieści się na 135 tys. metrach kwadratowych (można odpocząć w pięciogwiazdkowym hotelu, galerii handlowej i restauracjach). Ochroniarze, jak to oni, w nastroju niezbyt przysiadalnym zakazują robienia zdjęć.

potwór

Na początek uderza nas dyskoteka świateł. Po pięciu minutach piski Jednorękich Bandytów robią się nieznośne. Jeden szczegół nie pasuje do krajobrazu. W rzędzie automatów (a tych rzędów są setki) widać wyłącznie starsze panie. Obok, przy ogromnym lopott, najmłodszy jest łysy krupier. Skupiony emeryt bezradnie rozkłada ręce, obok jego rówieśniczka, dosyć niechlujnie ubrana, ładuje do maszyny kolejne żetony.

W 2009 roku biznesmen Cristobal Lopez otworzył kasyno nazywane w okolicy Potworem. Nie zabrakło kontrowersji: właściciel to stary znajomy Cristiny Kirchner, byłej już prezydent Argentyny, po czterech latach dostał zgodę na 24-godzinną działalność, choć Argentyna walczy z uzależnieniem od Hazu Swoich obywit.

Politycy i właściciel przekonywali: kasyno zaktywizuje okolicę i da pracę mieszkańcom. Bo przecież kasyno leży na obrzeżach Rosario, na drodze wylotowej do Buenos Aires. Dookoła, w dzielnicy Villa Las Flores, mieszkają najbiedniejsi rosarinos. Niektórzy wciąż budują domy z kartonów i blach, ci z klasy średniej dopiero niedawno dorobili się kanalizacji. Każdego dnia walczą o przetrwanie.

Potwór kłuł ich w oczy. Na otwarciu były gwiazdy TV, hostessy nosiły kawior na tacach, a wojsko i policja ochraniały okolicę. W okolicznych sklepach zabroniono sprzedaży kleju, którym narkotyzują się najmłodsi mieszkańcy faweli.

Minęło kilka lat. Klej wrócił do sklepów, policja została na ulicach. Wbrew zapowiedziom polityków kasyno sprawiło, że okolica stała się jeszcze bardziej niebezpieczna. Nikt nie zapuszcza się tutaj nocą bez samochodu. Wiele jest rozbitych rodzin, ktoś ginie na ulicy, inny trafia do więzienia.

A odpowiedzialność za życie wnuków wraca na barki staruszków. Trudno jest wyżywić rodzinę z jednej czy dwóch emerytur. Kasyno kupiło ich (i wielu młodszych mieszkańców okolicy) sny o normalnym życiu.

Noce spędza się tutaj przy stołach i Jednorękich Bandytach. Z tego wszystkiego nie zagraliśmy.